Udało się uszkodzić samoloty Su-30 oraz MiG-29 oraz systemy przeciwlotnicze Pancyr-S1 i S-300. Rosjanie zdołali unieszkodliwić tylko trzy PPDS.

Jak czytamy, ze względu na zasięg urządzeń atak najprawdopodobniej został przeprowadzony z terenu Rosji, przy użyciu agentów ukraińskiego wywiadu, podobnie jak to miało miejsce w przypadku ataku na lotnisko Sołoci w obwodzie nowogrodzkim.

W kontekście operacji wywiadowczych istotnym aspektem jest opakowanie dronów PPDS – płaskie kartony umożliwiają łatwe zakamuflowanie ładunku; drony są składane na miejscu do finalnego kształtu. Nietypowa konstrukcja, oparta o karton nasączony woskiem, poza niskimi kosztami produkcji, ma też inną zaletę – obniża sygnaturę radiolokacyjną drona. Dzięki temu radary mogą te drony potraktować jako ptaka. Takie wykrycia, w większości dotychczas produkowanych radarów, były najzwyczajniej ignorowane, aby nie wywoływać zamieszania wśród operatorów sprzętu (każdy przelot ptaka wywoływałby alarm). W efekcie obsługa rosyjskich systemów przeciwlotniczych mogła nawet nie wykryć dronów, a jedyne, co zaatakowani mogli zrobić, to próbować zestrzelić widocznego już gołym okiem drona przy pomocy celowników optycznych.

Nie podano, jaki środek rażenia przenosiły drony w ataku na lotnisko, ale wcześniej pojawiały się informacje o stosowaniu przez Ukraińców ładunku w formie min przeciwpiechotnych MON-50 ważących 2 kg (zdolnych razić cele na dystansie do 50 m). Możliwe jest również zastosowanie bombletów z amunicji kasetowej lub nawet granatów przeciwpancernych z granatników RPG-7.